W godzinach wieczornych ruszyliśmy w drogę, by do Giżycka dojechać wcześnie rano. Dzień pierwszy to dzień organizacyjny, zapoznanie z rejonem obozowiska i regulaminem pobytu, rozbicie obozu w wyznaczonym rejonie, wyznaczenie służby dyżurnej, wykopanie dołu chłonnego pod latrynę, przygotowanie prysznica polowego. Po wykonaniu tych czynności i po sprawdzeniu prysznica 😉, ruszyliśmy nad jezioro Kisajno. Po wielu godzinach w autobusie wszyscy potrzebowaliśmy relaksu w ciepłych wodach tego pięknego jeziora. Jednak kąpiel uczniowie musieli okupić 10 km marszem, z tym większą radością wskoczyli do wody. Po powrocie ostatnie poprawki obozowiska i umundurowania, wyprawa do lasu po drewno w celu przygotowania ogniska no i pierwszy (jedyny), w tym dniu ciepły posiłek – kiełbasa. Dzień następny to prawie pięć godzin na urokliwych wodach rzeki Krutynia. W trakcie spływu kajakowego ratownik zapoznał zainteresowanych uczniów z technikami ratowniczymi, omówił zagrożenia występujące na wodach otwartych. Do obozowiska wróciliśmy zmęczeni i głodni. Uczniowie natychmiast przystąpili do organizacji posiłku. Tradycyjnie ognisko i grill. Kolejny dzień to zajęcia ze szkolenia wojskowego, rzut granatem, terenoznawstwo, pierwsza pomoc (dzięki Magdzie w pełni realistyczna), przygotowanie lodówki polowej, szkolenie strzeleckie i elementy surwiwalu. Po zajęciach spotkanie z historią. Zwiedzanie kwatery Hitlera – Wilczy Szaniec w Gierłoży, a w drodze powrotnej Święta Lipka i koncert organowy (nie wypadało pominąć). Po powrocie niespodzianka. Nad Giżyckiem przeszła nawałnica i poskładała namiot dziewcząt, trochę śmiechu było. Jeszcze więcej śmiechu było wieczorem po kolacji, kiedy chłopcy wskoczyli do swojego namiotu i okazało się, że wszystko pływa XDDDD. Noc mieli baaardzo zimną. Kolejny dzień to zwijanie obozowiska, przygotowanie do powrotu, ostatnia wizyta na plaży miejskiej w Giżycku, nawet tu odpieraliśmy destan od strony wody 😊. Przez wszystkie dni mieliśmy piękną pogodę, mieszkaliśmy w rezerwacie kormorana. Jako kierownik zgrupowania bardzo dziękuję uczniom za przygotowanie się do wyjazdu, świetne wyposażenie w toporki, noże, kuchenki polowe, liny, baniaki na wodę pitną, kociołek i wiele innych rzeczy ułatwiających życie w trakcie bytowania. Nie mogę także pominąć faktu, że pierwszy raz od lat nie miałem najmniejszych problemów z osobami stojącymi noc w noc na warcie. Mimo wielu kontroli, nie stwierdziłem braku wartowników i nie zastałem nikogo śpiącego na służbie.
Szczególne podziękowania należą się Panu Darkowi (rodzicowi naszej absolwentki, żołnierzowi zawodowemu), za przyjęcie, ugoszczenie, pomoc w organizacji pobytu i poświęcony nam czas.